Niebywała historia o wojnie bydgoskiego PKS i toruńskiej Arrivy

Mam wątpliwą przyjemność podróżować ostatnimi laty z dużą częstotliwością autobusami PKS. Aby być dokładnym: PKS Bydgoszcz i niemieckiej firmy Arriva zawiadującej autobusami w Toruniu.

Wydawało mi się, że nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć ze strony wlokących się jak zdychający jeż, wygniecionych tysiącami pasażerskich sempitern autobusów dobieranych od Sasa do lasa. Aż nadszedł Pewien Dzień...

Stałem spokojnie na peronie dworca PKS w Bydgoszczy spoglądając na pokrywający go asfalt, przypominający jakością wiejską drogę w Królestwie Suazi. Nagle mój wzrok napotkał kolegę. Po miłym powitaniu wszczęliśmy rozmowę czekając na autobus PKS Bydgoszcz o 16.45. Nagle z megafonów gruchnęła zapowiedź, "autobus do Torunia odjedzie ze stanowiska 11 o 16.50". Zdziwiony zapytałem mego bydgoskiego kolegi, czy aby się nie pomylili, bo autobusy na tej samej linii, jadące co 5 minut to chyba jakiś błąd. Poza tym nie ma takiego kursu na tablicy odjazdów w środku dworca.

Otóż nie! Kolega zaznajomiony z tajemnicami PKS-u ujawnił mi, że bydgoski PKS usunął z tablic odjazdów wszystkie kursy realizowane przez toruńską Arrivę. Aby wsiąść w jeden z "toruńskich" autobusów trzeba znać ich rozkład jazdy z internetu na pamięć. W ten sposób codziennie z dworca bydgoskiego odjeżdża chmara autobusów-widmo, o których podróżni nie dowiedzą się z tablicy "informacyjnej" na dworcu.

A więc wojna!

Zaciekawiło mnie czy Toruń potulnie zwiesił uszy po sobie i przyjął bydgoski cios? i wtedy nastala jasność myśli. Przypomniałem sobie, że większość znanych mi autobusów PKS Bydgoszcz NIE ZATRZYMUJE SIĘ NA TORUŃSKIM DWORCU PKS! Stają przed dworcem, na ul. Odrodzenia i potem jadą na PKP Toruń Miasto lub na dalekie osiedle Rubinkowo. Czyli jednak jest odpowiedź.

"My wam zdejmiemy kursy z tablicy, no to my wam zakażemy stawać na naszym dworcu". Jak dodać do tego znakomity pomysł trwającej już wojny na bilety miesięczne  - PKS Bydgoszcz nie honoruje miesięcznych z Torunia, Arriva zaś miesięcznych z Bydgoszczy - to wyłania się obraz toczącego się po cichu wielkiego konfliktu.

Toruń z Bydgoszczą, Bydgoszcz z Toruniem walczą więc na autobusy. Ktoś kto w jedną stronę jedzie Arrivą, a w drugą PKS-em Bydgoszcz musi mieć dwa miesięczne, nie może wysiadać na dworcu w Toruniu lub nie wie kiedy odjeżdżają niektóre autobusy. Prawdziwa wspólna metropolia. pełne chwały, komunikacyjne BiT City!

Zastanawiałem sie nad jakimś rozsądnym podsumowaniem. Błyskotliwą myślą komentującą to kuriozum. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie" było zbyt oklepane. Zresztą nawet Bóg Kubie i sam Kuba Bogu nie potrafią zrobić tak na złośc jak Toruń Bydgoszczy i Bydgoszcz Toruniowi.

Czy to się kiedyś skończy?
Ależ tak. Wg prognoz demografów za 35 lat z obu miast ucieknie do lepszego życia ok. 130 tysięcy ludzi. Zapewne wtedy mająca 250 tys. mieszkańców Bydgoszcz będzie zbyt słaba i zostanie wchłonięta przez woj. Wielkopolskie, a 160-tysięczny Toruń stanie się częścią Pomorskiego. Albo Mazowsza, jak było setki lat temu.

I zniknie województwo, które najskuteczniej rujnują sami jego mieszkańcy. Dobranoc Państwu.

Komentarze