Radosław skwaszony moimi argumentami |
Mityczne kafeterie, zadymione kluby, speluny z alkoholem do 6 rano. Tam tworzyły się mity, środowiska, burze poglądów, zdrady i wielkie uczucia. Tymczasem w Toruniu, w knajpach, co najwyżej tworzą się kolejki do toalety. Kulturotwórcza rola klubów się skończyła i to jest tragedia.
Wybrałem się piątkowym wieczorem do lubianego i popularnego klubu na starym mieście. Przyznam, że miałem niecny plan przeprowadzenia pewnego eksperymentu. Chciałem sprawdzić czy kluby, nocne przybytki szaleństwa alkoholowo-muzycznego, mogą dzisiaj - w obecnych, toruńskich realiach - stać się zaczynem jakiejkolwiek dyskusji, czy nowej idei.
Z nieprzygotowanymi do mojego niecnego planu przyjaciółmi, wszcząłem ostrą dyskusję pod hasłem "toruńskie środowiska są miałkie, dyskutują o niczym i nie wydają żadnych sensownych idei".
Z nieprzygotowanymi do mojego niecnego planu przyjaciółmi, wszcząłem ostrą dyskusję pod hasłem "toruńskie środowiska są miałkie, dyskutują o niczym i nie wydają żadnych sensownych idei".
Ku mojemu zadowoleniu dyskusja zaskoczyła, zazgrzytała i potoczyła się siarczyście, a ja w jej trakcie szpetnie i niekulturalnie fotografowałem dyskutantów. Wbrew mojej tezie padały argumenty o tym, że środowiska artystyczno-intelektualne Torunia nie są miałkie, tylko... Tylko co właściwie?
fragment rozpalonego dyskutanta Grzegorza Giedrysa |
Dlaczego nie ma fermentu, dlaczego nie przyjeżdżają do nas dyskutować młodzi gniewni z Warszawy i innych miast? Dlaczego rozmowy zazwyczaj się kończą na "a bo jesteśmy w Toruniu, a tu i tak da się zrobić niewiele".
Mój Boże, Toruń jest doskonałą bazą do zaistnienia i to nawet, w wielkiej sztuce!
Grupa SOFA pracuje tutaj i jakoś sobie radzi, Lubomski koncertuje w całym kraju, nawet lider Raz,Dwa,Trzy mieszka u nas, o czym mało kto wie.
Nie można stąd startować? Powiedzcie to rozchwytywanym aktorom z Torunia - Piotrowi Głowackiemu, Magdzie Czerwińskiej i Oldze Bołądź. Albo Gosi Kożuchowskiej i Asi Koroniewskiej.
Marzy mi się powrót do rozmów w klubach, podczas których rodziły się cudowne pomysły i projekty. Do tego, by zatracić się w rozmowie, zapominając o kolejnym piwie czy drinku. By młodzi z zapałem słuchali "tych starszych" i włączali się kreatywnie ze swoją świeżością w dyskusję.
Marzy mi się. Ale czy to jest w Toruniu możliwe?
autor bloga przesłania reżysera Marcina Gładycha |
Dopóki jest Zaleski, niewiele się zmieni w Toruniu mimo dyskusji.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń