Zlinczować "Idę"


Nie wiem jak czuł się Paweł Pawlikowski, reżyser „Idy", po jej pokazie w TVP. Pewnie bezradnie, wobec pokazu siły jaki dotknął jego filmu. Pewnie też bylibyście bezradni, patrząc jak w telewizorze dyskutuje się o Was, bez Was. A potem zmienia się Wasze dzieło wg własnego
widzimisię. Tego wieczoru dowiedzieliśmy się bowiem, że jedyny, pełnometrażowy zdobywca Oscara dla Polski jest generalnie przekłamaniem historii.
Co robią Polacy gdy któremuś z nas coś się uda? Idą po cepy żeby go zatłuc. To niezmienna cecha narodowego charakteru. A gdy do tego dochodzi wola promowania tylko jednej wersji historii, to mamy takie efekty jak kilka dni temu w telewizji publicznej.

Pokaz jedynego polskiego filmu, który zdobył Oscara przypominał samosąd nad tym dziełem. Przed pokazem, trzech zaproszonych gości: Krzysztof Kłopotowski z TVP Kultura, Piotr Gursztyn z TVP Historia oraz Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia przeprowadziło sprawną analizę, z której wynikało, że "Ida" jest nieobiektywna. Że zakłamuje prawdę o polsko-żydowskich relacjach w czasie II wojny światowej.

Potem była projekcja. I tu niespodzianka! Okazało się, że do filmu doklejono tablice początkową, która „wyjaśnia” wszystkim, dlaczego wymowa "Idy" jest jednostronna. Jak pisze krytyk filmowy i blogger Krzysztof Spór tablica, aby ją uwiarygodnić, została przygotowana tak, aby wyglądała na prawdziwą część „Idy”.

Pisałem już o tym przed Oscarami ponad rok temu, że walkę z wymowa "Idy" rozpoczęła wspomniana Fundacja Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga Przeciw Zniesławieniom, która za cel stawia sobie prostowanie nieprawdziwych informacji na temat historii Polski. Reduta zażądała od Polskiego Instytut Sztuki Filmowej (który dofinansował "Idę") wprowadzenia w czołówce tablic z informacjami o tym, że to Niemcy wymordowali polskich Żydów, a Polacy mają wspaniałą kartę w ich ratowaniu. Kilka dni temu koło się zamknęło.

Żeby nie było wątpliwości. To Niemcy mordowali masowo i systematycznie Żydów. Takie niemieckie seriale jak „Nasze matki nasi ojcowie” w skandaliczny sposób przerzucają odpowiedzialność za mordy Żydów na Polaków. Pisałem o tym tutaj.

To nie my – Polacy, wymyśliliśmy i przeprowadziliśmy Holokaust. To prawda godna propagowania. Tyle, że nie robi się tego w ten sposób jak w TVP! Na rozmowę nie zaproszono nikogo z producentów filmu, reżysera, aktorów. Nikogo kto mógłby przedstawić stanowisko twórców „Idy”.

Ale nawet nad jednostronną dyskusją mogę przejść do porządku dziennego. Nie zaakceptuję jednak nigdy doklejenia tablic „wyjaśniających” wymowę filmu, i to tablic zaprojektowanych tak by udawać cześć „Idy”.


Film Pawlikowskiego to samodzielne dzieło sztuki. Doklejanie do niego czegokolwiek przez innych, bez zgody twórcy, jest obrzydliwe. Co by było gdyby ktoś domalował do „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki swojego przodka bo uważa, że on tam walczył, a jego nieobecność to przekłamanie?

Siostry i Bracia Polacy z prawej strony sceny politycznej nie widzicie, że to absurdalne działanie? Że właściwie szkodzicie tylko nam samym, nam Polakom?

Nie jestem fanatycznym fanem "Idy". Doceniam mistrzostwo, ale nie cieszy mnie gorzka wymowa filmu. Gorzka dla nas Polaków. Ale gorzka też dla Żydów! Przecież "Ida" doczekała się oskarżeń o... antysemickość (protestowała Helena Datner z Żydowskiego Instytutu Historycznego).

Absurdalność prób poprawiania „Idy” polega na niezrozumieniu, że to nie jest film dokumentalny. Na świadomym (?) niedostrzeganiu, że tam nie ma Złych i Dobrych. W tym filmie przegrywają wszyscy, oprócz samej Idy. Przegrywają wszyscy zanurzeni w udręczonej polskiej przeszłości czasów II wojny światowej.

Przegrywa bezlitosny morderca Żydów jakim okazał się być Polak, sąsiad z gospodarstwa obok. I bezlitosna morderczyni Polaków, Żydówka będąca komunistycznym prokuratorem. W "Idzie" nie ma zwycięstwa Żydów nad Polakami. Jest zwycięstwo młodej dziewczyny nad koszmarem XX wieku jaki splótł losy naszych narodów.



W dyskusji jaka rozpętała się na moim Facebooku gdy napisałem o pokazie w TVP, padły porównania „Idy” do „Olimpiady” Leni Riefenstahl. Dyskutanci pisali, że „Idę” trzeba poprzedzać tłumaczeniem tak samo jak film Riefenstahl, dokumentujący potęgę Hitlera z 1936 roku. Krzyczano, że nie ma filmów mówiących o bohaterstwie Polaków ukrywających Żydów, zapominając o "W ciemności" Agnieszki Holland z nominacją do Oscara i dystrybucją w USA przez Sony. Żal czasu by to komentować.

Zaproponuję coś innego. Zostawmy „Idę” i wróćmy do rzeczywistości. Nasze lodówki za rok będą same zamawiały produkty w sklepie w ramach „internetu rzeczy”, a my wciąż toczymy zażarte i niemożliwe do rozwiązania dyskusje o realiach sprzed 70 lat.

Przyzwyczajcie się – na lewej i prawej stronie – że nie ma jednej, obiektywnej prawdy o relacjach polsko-żydowskich. I nie będzie. Pozostaną miliony subiektywnych prawd. Budujmy nowe relacje. Pamiętajmy, szanujmy to co się stało, ale wróćmy do XXI wieku, bo przegapimy własne dzieci.


Tekst ukazał się także na http://jarryjaworski.natemat.pl

Komentarze