Manifest wolności człowieka, czyli film, który przemeblował mi głowę

Pamiętam jak dziś. Wieczór, chyba jesienny, w 1993 roku. Wychodzę z kumplem z kina „Bałtyk” przy Mickiewicza w Toruniu. Dzisiaj go już nie ma, dumnie pyszni się w nim Biedronka.
Wychodzę i mam szum w głowie, buzuje we mnie bunt i chce się krzyczeć. Obaj jakbyśmy dostali obuchem.